Oszukali mnie!
10 kwietnia, 2024 olahola
*
Padłam ofiarą oszustwa! Wszyscy mi mówili, że po przeszczepie będzie z górki, a to N I E P R A W D A (przynajmniej częściowo nie dla mnie;)). Tak na poważnie… Od kiedy zostałam wpisana na listę- to co dializę powtarzałam: “czekam tyle na tą nerkę, bo jak już dostanę to będzie najlepsza!”. Rada dla wszystkich czekających- warto swoje życzenia precyzować! Już Wam wyjaśniam dlaczego tak sądzę…
Chociaż na początku powinnam wyjaśnić niewtajemniczonym skąd taki tytuł:D Nowa nerka, jest moim drugim przeszczepem, a jednocześnie trzecią nerką w brzuchu, ponieważ swoje dwie mam zostawione. To tyle słowem wstępu.
Wracając! Moja (za)super nowa nerka, miała w pierwszą dobę po przeszczepie zawał, czyli w około ⅓ była niedokrwiona, skąd konieczność przeprowadzenia rewizji. Dostałam wypasioną nerkę z 3 tętnicami i prawdopodobnie moje małe naczynia nie sprostały wyzwaniu i potocznie mówiąc nie naładowały nerki wystarczająco.
Niestety widać tego skutki po wynikach. Pomimo tego, że w szpitalu kreatynina konsekwentnie (powoli bo powoli, ale jednak) spadała, tak na kontroli tydzień po wyjściu, wyniki poszły do góry. Ze szpitala wyszłam z kreatyniną 1,8 a na kontroli tydzień po tym było już prawie 2,3. Psycha trochę siadła, ale co zrobisz? Pijesz jeszcze wiecej:D Wiadomo, że takie wieści (po intensywnym ostatnim miesiącu) nie podnoszą na duchu, ale z drugiej i tak nic na to nie poradzisz, więc pozostaje zająć sobie głowę czym innym. Super się składa, bo po pierwsze wróciłam do pracy, a na wejście wpadł mi jeden wyjazd integracyjny (A TO MOJA ULUBIONA ROBOTA), a po drugie zaczęłam nowy rozdział edukacji.
Po dwóch tygodniach kolejna wizyta, w gratisie USG. I tutaj już słońce delikatnie wychodzi zza chmur. Co prawda wyniki spadły niewiele bo mam teraz kreatyninę na poziomie 1,9, ale trzeba i to docenić. Zwłaszcza jak Magda na mnie krzyczy, że gdyby o tyle wzrosły to bym się 3 razy bardziej przejmowała. Z przykrością przyznaję, ale może mieć rację WIĘC CIESZĘ SIĘ (pomimo b wolnego tempa) TENDENCJA IDZIE W DOBRĄ STRONĘ. Poza tym z dobrych wieści- już cała nerka działa bez zarzutu! Wcześniej przez ten zawał, był problem i odcinek od jednej z tych tętnic trochę leniuchował, ale super że wszyscy już jesteśmy zmotywowani do działania;) Oprócz tego dla równowagi znaleźli jednego krwiaka, więc za kolejne dwa tygodnie kontrolne USG, żeby zobaczyć czy coś trzeba interweniować czy tak dla odmiany bezproblemowo sam zniknie.
Słowem podsumowania. Chciałam dać znać jak to wygląda po pierwsze zdrowotnie, a po drugie jak to mi się w głowie trawi. A co kluczowe w tym drugim aspekcie- od ostatniej wizyty nie muszę już prowadzić bilansu i był to strzał w 10! Już wcześniej wróciłam na odpowiednie tory, wiecie pracka życie i takie inne, ale od kiedy nie muszę się martwić ile wypiłam/wysikałam to żyję na 110%. Nieśmiało zaczynać działać w kierunku realizacji planów, które sobie wymarzyłam na dializach (a, że miałam dużo czasu to teraz jest dużo roboty!).
Tyle ode mnie. Za jakiś czas wrzucę kolejny nerkowy update, do tego czasu jestem otwarta na Wasze sugestie. Staram się pisać o tym czego mi brakuje w sieci. A Ty- czego chciałbyś się dowiedzieć?
Trzymajcie się,
Olahola xo
Chociaż na początku powinnam wyjaśnić niewtajemniczonym skąd taki tytuł:D Nowa nerka, jest moim drugim przeszczepem, a jednocześnie trzecią nerką w brzuchu, ponieważ swoje dwie mam zostawione. To tyle słowem wstępu.
Wracając! Moja (za)super nowa nerka, miała w pierwszą dobę po przeszczepie zawał, czyli w około ⅓ była niedokrwiona, skąd konieczność przeprowadzenia rewizji. Dostałam wypasioną nerkę z 3 tętnicami i prawdopodobnie moje małe naczynia nie sprostały wyzwaniu i potocznie mówiąc nie naładowały nerki wystarczająco.
Niestety widać tego skutki po wynikach. Pomimo tego, że w szpitalu kreatynina konsekwentnie (powoli bo powoli, ale jednak) spadała, tak na kontroli tydzień po wyjściu, wyniki poszły do góry. Ze szpitala wyszłam z kreatyniną 1,8 a na kontroli tydzień po tym było już prawie 2,3. Psycha trochę siadła, ale co zrobisz? Pijesz jeszcze wiecej:D Wiadomo, że takie wieści (po intensywnym ostatnim miesiącu) nie podnoszą na duchu, ale z drugiej i tak nic na to nie poradzisz, więc pozostaje zająć sobie głowę czym innym. Super się składa, bo po pierwsze wróciłam do pracy, a na wejście wpadł mi jeden wyjazd integracyjny (A TO MOJA ULUBIONA ROBOTA), a po drugie zaczęłam nowy rozdział edukacji.
Po dwóch tygodniach kolejna wizyta, w gratisie USG. I tutaj już słońce delikatnie wychodzi zza chmur. Co prawda wyniki spadły niewiele bo mam teraz kreatyninę na poziomie 1,9, ale trzeba i to docenić. Zwłaszcza jak Magda na mnie krzyczy, że gdyby o tyle wzrosły to bym się 3 razy bardziej przejmowała. Z przykrością przyznaję, ale może mieć rację WIĘC CIESZĘ SIĘ (pomimo b wolnego tempa) TENDENCJA IDZIE W DOBRĄ STRONĘ. Poza tym z dobrych wieści- już cała nerka działa bez zarzutu! Wcześniej przez ten zawał, był problem i odcinek od jednej z tych tętnic trochę leniuchował, ale super że wszyscy już jesteśmy zmotywowani do działania;) Oprócz tego dla równowagi znaleźli jednego krwiaka, więc za kolejne dwa tygodnie kontrolne USG, żeby zobaczyć czy coś trzeba interweniować czy tak dla odmiany bezproblemowo sam zniknie.
Słowem podsumowania. Chciałam dać znać jak to wygląda po pierwsze zdrowotnie, a po drugie jak to mi się w głowie trawi. A co kluczowe w tym drugim aspekcie- od ostatniej wizyty nie muszę już prowadzić bilansu i był to strzał w 10! Już wcześniej wróciłam na odpowiednie tory, wiecie pracka życie i takie inne, ale od kiedy nie muszę się martwić ile wypiłam/wysikałam to żyję na 110%. Nieśmiało zaczynać działać w kierunku realizacji planów, które sobie wymarzyłam na dializach (a, że miałam dużo czasu to teraz jest dużo roboty!).
Tyle ode mnie. Za jakiś czas wrzucę kolejny nerkowy update, do tego czasu jestem otwarta na Wasze sugestie. Staram się pisać o tym czego mi brakuje w sieci. A Ty- czego chciałbyś się dowiedzieć?
Trzymajcie się,
Olahola xo
Podziel się swoimi przemyśleniami…
Dzielna moją!
Będzie tęcza i garnuszek miodku na jej krańcu!!
<3