Zalety bycia pacjentem
10 listopada, 2024 olahola
*
Hej! Dzisiaj mały trening wdzięczności. Wychodząc naprzeciw tej szarej pogodzie (lub ciemności bo o 16 jest już ciemno) dzisiaj o tym, dlaczego super jest być pacjentem. Nie żeby to była jakaś rekomendacja, ale jak to w życiu bywa wszystko ma swoje jasne i ciemne strony. Udowodnię dzisiaj, że życie po przeszczepie, to nie tylko zasób w postaci 3 nerek, a wiele wiele innych korzyści. Osoby z chorobą przewlekłą, osoby bez choroby przewlekłej- zapraszam:
Co zyskujesz będąc pacjentem /edycja śmiech przez łzy/
Dużą dawkę cierpliwości
To nie jest tak, że te kolejki do lekarza Cię nie denerwują. Po prostu jak widzisz 2 osoby przed sobą to wiesz, że szybciej niż przez najbliższą godzinę nie trafisz do gabinetu lekarza. Bo oprócz tych dwóch osób, co najmniej 2 kolejne wejdą bez kolejki, a do tego jeszcze trzeba liczyć przerwę na kawę! I nagle jak ktoś proponuje, że potowarzyszy Ci w dniu wizyty, to uprzejmie dziękujesz bo od stania w kolejce gorsze jest tylko słuchanie narzekania, że tak długo trzeba czekać…
Niskie oczekiwania do instytucji publicznych
Dobra, może to nie jest coś wybitnego, ale… Osobiście czekając 3 godzinę, aż ktoś z ZUS-u odbierze, to wcale się nie złoszczę. Oni przynajmniej mają połączenie oczekujące. Spróbujcie dodzwonić się do poradni, w którymkolwiek szpitalu. Tam nie dość, że nikt nie odbiera to jeszcze musisz za każdym razem dzwonić od nowa.
Podwyższony próg bólu
Wyobraź sobie, że masz zabieg w znieczuleniu miejscowym. Przykładowo, przy wytwarzaniu przetoki lekarz mówi “teraz może coś Pani poczuć, podnosimy żyłę”. Sory, ale po czymś takim, nic już nie będzie takie samo. Poza tym zaakceptowanie pewnego progu bólu jest po prostu adaptacyjnym procesem bycia pacjentem:D
Tematy do rozmów
Na początku chciałam napisać, że ilość tematów do rozmów z seniorami wzrasta o 200%, ale tak naprawdę na każdym kroku znajdzie się osoba, która ma jakieś perypetie zdrowotne. Czy to Twój rodzic, wujek, babcia- wszyscy lubią powymieniać się doświadczeniami chorobowymi. Na szczęście nie mam jeszcze styczności z plagą “bąbelkową”, ale sami znajomi robią się coraz wrażliwsi na te tematy;)
Stajesz się skarbnicą wiedzy
Nawiązując do poprzedniego punktu. Ludzie nie tylko lubią wymieniać się z Tobą doświadczeniami, ale też chętnie zaciągają się porad. Twoja ciocia chce wnioskować o rentę? Dzwonisz do mnie. Przyjąłeś za dużo białka na siłowni i wzrosła Ci kreatynina? Dzwonisz do mnie. Dopiero zaczynasz przygodę z byciem pacjentem i potrzebujesz porady jak współpracować z lekarzami? Dzwonisz do mnie;)
Zahartowanych, dzielnych i odpornych bliskich
Co to znaczy? Nikt nie poświęca nadmiernie dużo czasu na użalanie się nad sobą, tylko każdy wchodzi w bardziej proaktywną postawę w czasie choroby. Wasze babcie nie są użalającymi się nad sobą, narzekającymi babciami, tylko mega super aktywnymi seniorkami. Nie ma, że boli, że poleżę bo jestem zmęczona. Jak Twoi bliscy widzą, że Ty dajesz radę to jakoś później każdemu łatwiej przychodzi uwierzyć w siebie.
Ach… Czyż nie cudownie jest być pacjentem??? Nic tylko pozazdrościć;) Mam nadzieję, że ten szybki trening wdzięczności przyda się zarówno tym co często odwiedzają lekarzy jak i ich bliskim. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Czy jakoś tak…
Trzymajcie się,
Olahola xo
Co zyskujesz będąc pacjentem /edycja śmiech przez łzy/
Dużą dawkę cierpliwości
To nie jest tak, że te kolejki do lekarza Cię nie denerwują. Po prostu jak widzisz 2 osoby przed sobą to wiesz, że szybciej niż przez najbliższą godzinę nie trafisz do gabinetu lekarza. Bo oprócz tych dwóch osób, co najmniej 2 kolejne wejdą bez kolejki, a do tego jeszcze trzeba liczyć przerwę na kawę! I nagle jak ktoś proponuje, że potowarzyszy Ci w dniu wizyty, to uprzejmie dziękujesz bo od stania w kolejce gorsze jest tylko słuchanie narzekania, że tak długo trzeba czekać…
Niskie oczekiwania do instytucji publicznych
Dobra, może to nie jest coś wybitnego, ale… Osobiście czekając 3 godzinę, aż ktoś z ZUS-u odbierze, to wcale się nie złoszczę. Oni przynajmniej mają połączenie oczekujące. Spróbujcie dodzwonić się do poradni, w którymkolwiek szpitalu. Tam nie dość, że nikt nie odbiera to jeszcze musisz za każdym razem dzwonić od nowa.
Podwyższony próg bólu
Wyobraź sobie, że masz zabieg w znieczuleniu miejscowym. Przykładowo, przy wytwarzaniu przetoki lekarz mówi “teraz może coś Pani poczuć, podnosimy żyłę”. Sory, ale po czymś takim, nic już nie będzie takie samo. Poza tym zaakceptowanie pewnego progu bólu jest po prostu adaptacyjnym procesem bycia pacjentem:D
Tematy do rozmów
Na początku chciałam napisać, że ilość tematów do rozmów z seniorami wzrasta o 200%, ale tak naprawdę na każdym kroku znajdzie się osoba, która ma jakieś perypetie zdrowotne. Czy to Twój rodzic, wujek, babcia- wszyscy lubią powymieniać się doświadczeniami chorobowymi. Na szczęście nie mam jeszcze styczności z plagą “bąbelkową”, ale sami znajomi robią się coraz wrażliwsi na te tematy;)
Stajesz się skarbnicą wiedzy
Nawiązując do poprzedniego punktu. Ludzie nie tylko lubią wymieniać się z Tobą doświadczeniami, ale też chętnie zaciągają się porad. Twoja ciocia chce wnioskować o rentę? Dzwonisz do mnie. Przyjąłeś za dużo białka na siłowni i wzrosła Ci kreatynina? Dzwonisz do mnie. Dopiero zaczynasz przygodę z byciem pacjentem i potrzebujesz porady jak współpracować z lekarzami? Dzwonisz do mnie;)
Zahartowanych, dzielnych i odpornych bliskich
Co to znaczy? Nikt nie poświęca nadmiernie dużo czasu na użalanie się nad sobą, tylko każdy wchodzi w bardziej proaktywną postawę w czasie choroby. Wasze babcie nie są użalającymi się nad sobą, narzekającymi babciami, tylko mega super aktywnymi seniorkami. Nie ma, że boli, że poleżę bo jestem zmęczona. Jak Twoi bliscy widzą, że Ty dajesz radę to jakoś później każdemu łatwiej przychodzi uwierzyć w siebie.
Ach… Czyż nie cudownie jest być pacjentem??? Nic tylko pozazdrościć;) Mam nadzieję, że ten szybki trening wdzięczności przyda się zarówno tym co często odwiedzają lekarzy jak i ich bliskim. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Czy jakoś tak…
Trzymajcie się,
Olahola xo
Podziel się swoimi przemyśleniami…
W tym roku jestem częściej takim pacjentem i zupełnie mam podobne odczucia
Otóż to!